HistoriaWiza i dojazd Przewodnik Adresy Linki Fotografie | ||
Moskwa / Informacje praktycznie | ||
Opłata przejazdu. HistoriaPrzejazdy w MoskwieDawno temu w moskiewskiej komunikacji miejskiej pracowali konduktorzy sprzedający bilety. Jednak w latach 70. zastąpiono ich „kasami zaufania”. Były to metalowe skrzynki ze szklaną przykrywką: pasażer wrzucał do nich pieniądze i sam odrywał bilet. Kontrolę nad prawidłowością opłat pozostawiono samym korzystającym: przez szklany wierzch było widać, jakie monety wrzucił do kasy pasażer. Potem dla wygody wprowadzono papierowe bilety do dziurkowania. Zresztą, funkcjonowały one równolegle z kasami. Na koniec, w połowie pierestrojki, zdecydowano, że kasy to przeżytek i przestawiono komunikację miejską w Moskwie na bilety oraz kasowniki. Zresztą w latach 90., w okresie gwałtownego wzrostu cen, koszt przejazdu powiększał się tak często, że talony zaczęto podrabiać. Wtedy zamiast starych, jednokolorowych wprowadzono nowe, różnokolorowe bilety. Je też nauczyli się podrabiać. Walcząc z tym zjawiskiem, zewnętrzny wygląd talonów zaczęto zmieniać co rok, a później nawet co kwartał (najwyraźniej po to, by fałszerze nie zdążyli przygotować sprzętu). Mimo to, liczba gapowiczów w komunikacji miejskiej nie zmniejszała się i wtedy, zamiast zaostrzyć kontrolę opłat za przejazd, moskiewskie władze wymyśliły, by w każdym autobusie, trolejbusie i tramwaju zainstalować… bramki (takie jak w metrze). Teraz, aby wejść do środka pojazdu, trzeba było włożyć do specjalnego urządzenia kartę magnetyczną, a gdy została sczytana, podnosił się szlaban. Ceny za przejazd W czasach sowieckich przejazd w Moskwie i innych miastach Związku Radzieckiego kosztował tyle samo: autobus i metro – 5 kopiejek, trolejbus – 4 kopiejki, tramwaj – 3. Tak czy inaczej – "masy pracujące przekonały” władze Moskwy do podniesienia cen. Następnie, po roku 1991, zaczęła się epoka gwałtownego wzrostu cen na wszystko. Rosły i ceny za komunikację miejską. Tempo wzrostu było tak wysokie, że koszty przejazdów zmieniały się co kwartał. Mimo to zdarzały się też okresy zastoju – na przykład w latach 1997-1998, kiedy cena za przejazd wynosiła tylko 2 ruble (podówczas 10 centów). Teraz kosztuje 15 rubli (60 centów). Kontrolerzy i karyW czasach sowieckich mandat za jazdę bez biletu wynosił 1 rubel (przy cenie za przejazd 3-5 kopiejek). "Kanara” można było spotkać wtedy kilka razy w miesiącu, przy czym gapowiczów było mało. Stopniowo liczba kontrolerów malała, a gapowiczów rosła. Krąży legenda, że w czasach Andropowa, kiedy Sekretarz Generalny (a była to wtedy faktycznie głowa Związku Radzieckiego) postanowił wprowadzać porządek w kraju, praktykowano następującą metodę walki z gapowiczami: do autobusu wiozącego pasażerów podjeżdżał „drzwi w drzwi” drugi, pusty. Ci, którzy mieli bilet, przesiadali się do drugiego autobusu i jechali dalej, a tych, którzy go nie posiadali, autobus wiózł na milicję. W latach pierestrojki postanowiono zwiększyć grzywnę do trzech rubli (3 ruble kosztował bilet miesięczny). Jednocześnie zwiększono liczbę kontrolerów, którzy zaczęli chodzić trójkami i zamiast babuszek albo młodych dziewczyn zaczęto zatrudniać postawnych mężczyzn (najwyraźniej po to, by łatwiej było im „przekonać” gapowiczów do zapłacenia mandatu). Później, w latach 90. w czasie szybkiego wzrostu cen, zmieniły się też wysokości kar. Interesujące jest jednak to, że opłaty za przejazd oraz kary nie zmieniały się jednocześnie ani proporcjonalnie. Doprowadziło to do tego, że w latach 1997-1998 cena za przejazd wynosiła 2 ruble, a mandat za jazdę bez biletu… 10 rubli. Koniec końców niejasna sytuacja z prawami kontrolerów doprowadziła do tego, że w 2000 roku wrócili… konduktorzy! Bardziej opłacało się im płacić, niż tracić pieniądze na gapowiczach. Ale szczytem fantazji urzędników było wprowadzenie we wszystkich autobusach, tramwajach i trolejbusach bramek! Teraz tylko ten, kto miał kartę, mógł wsiąść do pojazdu. Ciekawostka. Jak przejechać na jednej karcie (bilecie) kilka razy?Gdy bramki zaczęto dopiero co wprowadzać, w Moskwie funkcjonowały jednocześnie nowy system oraz stary, z konduktorami. Konduktorzy sprzedawali te same bilety z magnetycznym paskiem, nadrywając go tylko. Urzędnicy myśleli, że karty z naderwanym paskiem nie będą nadawać się do użytku. Jednak sprytni moskwianie odkryli, że nawet naderwane bilety idealnie działają w automatycznym systemie. I tak na jednej karcie można było przejechać dwa razy.
|
||
Moskwa | Projekt internetowy Kałasznikowa Nikołaja (Moskwa, Rosja) Wszelkie uwagi proszę wysyłać na adres: moskwa@przewodnik.ru |
|